Pokój przesłuchań był obskurny. Szara tapeta
odchodziła od ścian pod wpływem wilgoci, a starte linoleum pachniało
stęchlizną. Metalowy stolik przywiercony do ziemi lśnił od blasku jarzeniówki,
a jedno z dwóch krzeseł również przytwierdzono śrubami do podłoża. W
pomieszczeniu panowała nieprzyjemna atmosfera oczekiwania. Sasuke, Naruto i Shikamaru
stali po drugiej stronie, zajmującego jedną ścianę, lustra weneckiego i
przyglądali się siedzącej wewnątrz pokoju przesłuchań Sakurze.
- Co o niej sądzisz? – zapytał
Naruto Shikamaru. Sasuke od momentu ujęcia zielonookiej nie odezwał się ani
razu. Jego myśli krążyły wokół kobiety. Jak mógł się nie zorientować? Opowiadała o motywach
mordercy z takimi szczegółami , z mocnym zaangażowaniem i ożywieniem, a oni
spijali z jej ust każde słowo mając pod nosem mordercę.
- Sam nie wiem. Dała się tak
łatwo złapać? Ciężko mi w to uwierzyć.
- Idę ją przesłuchać. – wtrącił Sasuke i wyszedł.
Sakura
siedziała w pomarańczowym stroju więziennym. Czuła, jak sztywny materiał ociera
jej delikatną skórę na ciele. Metalowe kajdanki na nadgarstkach i kostkach były
spięte zbyt ciasno, co spowodowało powstanie kilku czerwonych ran, z każdą
chwilą coraz mocniej nabiegających krwią. Była na silnych lekach
uspokajających, co nie pozwalało jej na wyrażenie mimiką swoich uczuć. Otępiały
wzrok wbiła w szybę przed sobą, a w głowie szalały jej wspomnienia sprzed kilku
godzin. W pewnej chwili drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Sasuke.
Zatrzasnął z hukiem skrzydło i usiadł przed kobietą. Jego twarz nie wyrażała
żadnych emocji. Położył na stole akta i wbił w zielonooką nienawistne
spojrzenie.
- Świetnie się bawiłaś, prawda? –
zaczął. Haruno nie zareagowała. Nie pozwoliło jej na to silne działanie leków,
które dostała chwilę przed przesłuchaniem. – Panoszyłaś się pod naszym nosem,
podsunęłaś nam rozwiązanie, które możliwe, że nie jest prawdziwe. – wyliczał.
Zielonooka milczała. – Odezwij się, do cholery! – sfrustrowany Sasuke poderwał
się z zajmowanego miejsca i nachylił nad blatem stolika. Jego oczy pałały
chęcią mordu. Do pomieszczenia wparował Naruto i wraz z Shikamaru złapali
Uchihę za ramiona.
- Wyprowadzić ją! – wrzasnął
Uzumaki. Dwóch funkcjonariuszy w towarzystwie lekarza wkroczyło przez uchylone
drzwi. Ujęli Haruno za barki i brutalnie wypchnęli ją na korytarz.
- Co się z tobą dzieje?! –
zdenerwował się blondyn.
- Ona z nami pogrywa! – ryknął
kruczowłosy.
- Jest na silnych psychotropach.
Jej ignorancja nie wynika z wyrachowania. Przynajmniej na razie. – mruknął
Shikamaru i opuścił towarzyszy. Ciężko dysząc Sasuke opadł z powrotem na
krzesło i przeczesał palcami włosy.
- Dopiero jutro będzie wstanie
prowadzić normalną rozmowę. Jedź do domu i prześpij się. – brunet spojrzał na
partnera i zrezygnowany podniósł się z zajmowanego miejsca. Bez słowa
pożegnania wyszedł z pokoju przesłuchań.
Znowu
była w tym paskudnym pomieszczeniu. Czuła wszechogarniający i paraliżujący
strach. Wszystkie mięśnie miała spięte do granic możliwości. Spojrzała na
dłonie zakute w metalowe obręcze. Znowu były za ciasne, ale wiedziała, że był
to zamierzony zabieg. Przecież podejrzewali ją o dokonanie z zimną krwią siedmiu
morderstw, a to oznaczało brak jakiejkolwiek taryfy ulgowej.
- Już możesz mówić? – zapytał
wchodzący do pokoju Naruto. Zaraz za nim podążał Sasuke. Skinęła głową
niezdolna do wyduszenia z siebie ani jednego słowa.
- Co się wydarzyło zeszłej nocy?
– Partnerzy usiedli po drugiej stronie stolika. Blondyn wbił w nią naglące
spojrzenie, a Uchiha pisał coś w aktach.
- Wracałam ze szpitala, gdy
usłyszałam krótki krzyk. – zaczęła. Głos miała drżący i ledwie mogła nad nim
zapanować. – Poszłam więc w stronę jego źródła. W opuszczonym sklepie widziałam
pochylającą się nad kimś postać. Zauważył mnie. – uczucia z pamiętnej nocy
wróciły z zaskakującą mocą. – Spłoszyłam go. Odszukałam włącznik i zapaliłam
światło. Gdy zrobiło się jasno ujrzałam… Zobaczyłam… Och. – z gardła Sakury
wydobył się niekontrolowany szloch.
- Co zobaczyłaś! – warknął
milczący dotąd Sasuke.
- Wykrwawiającą się kobietę.
Podbiegłam do niej i złapałam za broczącą na szyi ranę. Nim zdążyłam wybrać
numer pogotowia zjawił się zaalarmowany hałasem właściciel. – kontynuowała.
Uchiha zauważył jak jej ręce zaczynają się trząść.
- I co dalej? – zapytał Naruto
głosem wypranym z wszelkich emocji.
- Wezwał policję. W między czasie
ona umarła. Potem już wiecie, co było. – dokończyła łamiąc się całkowicie.
- Po co ją zabiłaś?
- Dlaczego dałaś się złapać?
- Jaki masz w tym cel? – pytania
padały z prędkością wystrzału karabinu. Skonfundowana Sakura starała się
wytłumaczyć, że nic nie zrobiła. Że próbowała ratować jej życie. Widziała
prośbę w dogasających oczach kobiety. Jak miała wyjaśnić, że trzymała umierają za
rękę w geście otuchy, wiedząc, że będzie podejrzana o morderstwo? Nie
dopuszczali jej do słowa. Przekrzykiwali się nawzajem chcąc sprowokować ją do
prawdziwych zeznań. Nie miała sposobności powiedzieć im, że nie kłamała. Zamiast
tego wplotła palce we włosy starając się zagłuszyć ich oskarżycielskie pytania.
- Dość! – wrzasnęła w końcu. Łzy
spływały po jej policzkach łagodnymi strużkami, a palce niekontrolowanie
przeczesywały długie pasma zabrudzonych włosów. Kiwała się w przód i w tył
łkając coraz głośniej. – Nie zabiłam jej! – krzyczała. Szloch wydobywający się
z jej piersi był rozdzierający i niemalże błagalny. Partnerzy spojrzeli na nią
nieufnie. Różowowłosa zaczęła szarpać za metalowe kajdanki, raniąc tym samym
swoje nadgarstki do krwi.
- Lekarza! – zawołał Naruto, ale
gdy chcieli do niej podejść zawyła w głos, dystansując śledczych. Do pokoju
wpadł psychiatra w towarzystwie dwóch policjantów. Rośli mężczyźni złapali
Sakurę za ramiona, a doktor próbował wstrzyknąć jej lek na uspokojenie.
Zielonooka jednak szarpała się wciąż krzycząc, że nikogo nie zabiła. Serce
Sasuke zabiło z żałością. Instynkt podpowiadał mu, że jest niewinna, ale jego
osąd zaburzał fakt, że cholernie go pociągała. W końcu udało się podać jej
leki. Partnerzy obserwowali, jak zmagania Sakury słabły, aż wreszcie osunęła
się bezwładnie w ręce funkcjonariuszy.
- Zabieramy ją do izolatki. –
zakomunikował lekarz i czwórką opuścili pokój.
- Chryste… - mruknął Naruto i
schował twarz w dłoniach.
- Sprawdzili jej alibi? – zapytał
Sasuke. W tym momencie dołączył do nich Shikamaru.
- Nie była w szpitalu. Wracała z
jednego z mieszkań niedaleko opuszczonego sklepu. – zakomunikował. Najgorsze
obawy Sasuke zaczęły się sprawdzać.
- Na kogo zostało wynajęte? –
zwrócił się do mężczyzny.
- Nie udało nam się tego ustalić.
- To do roboty. – zarządził
Naruto i trójka śledczych wyszła na korytarz.
- Ma gościa. – mruknął Kiba.
Wszyscy zasiedli przed monitorem i spoglądali na obraz z kamery w jej izolatce.
Do środka weszła Hinata.
- Hinatka? – zdziwił się Naruto.
Poczuł ukłucie niepokoju. A jeżeli dziewczyna coś zrobi Hyūdze?
Wstał gwałtownie z zajmowanego miejsca i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu
nie odrywając wzroku od ekranu.
- Uspokój się, są tam strażnicy.
– mruknął Sasuke. Zadziwiała go troska przyjaciela. To uczucie przywiązywał z
powagą w zachowaniu, a Uzumaki nie należał do poważnych ludzi. Sakura siedziała
skulona w kącie pokoju, a Hinata pewnym krokiem podeszła do niej i ukucnęła
przez różowowłosą. Wyciągnęła dłoń w jej stronę, a wszyscy obecni w
pomieszczeniu, skąd je obserwowali, wstrzymali oddech. W tej chwili białooka
rozwarła ramiona, a Haruno wpadła w jej objęcia łkając. Jeden ze strażników
podszedł do nich zaalarmowany zachowaniem zielonookiej, ale Hinata odesłała go
gestem ręki.
- Ja tego nie zrobiłam. To nie
ja… - płakała, a granatowowłosa kiwała się z nią w objęciach szepcząc
uspokajające słowa do jej ucha. – To nie ja, Hinata. Ja tylko chciałam jej
pomóc. Ona patrzyła na mnie z błaganiem… Umierała w moich rękach. O boże! –
zawyła w głos i zaczęła się trząść.
- Musimy podać jej leki. –
odezwał się pielęgniarz niosąc strzykawkę ze środkiem uspokajającym. Hyūga
odwróciła się do niego z wymalowaną na twarzy furią.
- Ona nie jest zwierzęciem, do
jasnej cholery! – krzyknęła.
Grupa śledczych obserwujących
zachowanie kobiet. Reakcja Hinaty wprowadziła wszystkich w zdziwienie.
- Nigdy nie była tak agresywna. –
mruknął zakłopotany jej zachowaniem Naruto. Sasuke zamknął na chwilę oczy.
Chciał, żeby Sakura była niewinna, ale złapanie jej na miejscu zbrodni było
równoznaczne z jej przyznaniem się do winy. Po prostu zostanie skazana.
- Nie pani decyduje, kiedy mamy
podawać jej leki. – mruknął pielęgniarz.
- Jestem lekarzem. – zaczęła. –
Zbyt częste podawanie hydroksyzyny może być szkodliwe. Poza tym ona nie
kwalifikuje się do tego leczenia. – mężczyzna zdawał się być zaskoczony jej
wypowiedzią.
- Co nie zmienia faktu, że to nie
pani interes. – warknął.
- O waszym zakładzie słyszałam
nienajlepsze opinie. – uśmiechnęła się zjadliwie. – Każdego traktujecie jak
zwierzę. A zwłaszcza kobiety. – mężczyzna był zły.
- Niestety, pani czas wizyty
właśnie dobiegł końca. Żegnam. – spojrzał znacząco na strażników, którzy
podeszli do kobiet. Hinata przeczesała włosy Sakurze.
- Wszystko będzie dobrze. Wrócę
tu. – szepnęła jej na ucho. Różowowłosa złapała ją za rękę. Jej oczy wyrażały
czyste przerażenie, cienie na jej twarzy zdradzały niewyspanie, a drżące wargi
i gwałtowne ruchy mówiły Hinacie, że już nadużyli na niej hydroksyzyny.
- Nie zostawiaj mnie. Proszę. –
szeptała. Z oczu Hyūgi popłynęły łzy.
- Wrócę. – wstała i pomimo błagań
Sakury wyszła z izolatki. Pielęgniarz od razu doskoczył do dziewczyny i siłą
wstrzyknął jej środek uspokajający.
- Bydlęta! – warknęła wściekła.
Naruto starał się ją uspokoić, ale nie szło mu to najlepiej. Hinata była w istnej
furii.
- Uspokój się. – przemawiał do
niej, ale uciszyła go gestem.
- Nie waż mi się mówić, że mam
być spokojna! – niemalże krzyknęła. – Widzicie, co z nią robią, ale nie
reagujecie! Jesteście tacy sami.
- Hinata, ona jest podejrzana o
morderstwo. I to nie jedno. Nie ma alibi na ten dzień.
- Ma. – mruknęła. Ale nim
zapytali, co ma na myśli wtrąciła. – Musicie porozmawiać z burmistrzem. – z
tymi słowami opuściła śledczych. W pewnej chwili rozdzwoniła się komórka
Naruto.
- Tak? – warknął do słuchawki.
Słysząc odpowiedź z drugiej strony zamarł. Sasuke poruszył się niespokojnie.
Uzumaki rozłączył się i wstał z wymalowanym na twarzy poczuciem winy.
- Co jest? – zapytał Kiba.
- Kolejna ofiara Królowej Kier. –
Uchiha posłał mu niedowierzające spojrzenie.
- Przecież Sakura siedzi
zamknięta w izolatce. A to oznacza, że mamy nie tę osobę. – odetchnął ciężko. –
Kiba, załatw zwolnienie Haruno. Shikamaru i Shino jedziecie na komisariat,
Naruto na miejsce zbrodni, a Sai zdemontuje cały ten osprzęt. – zarządził i
przeczesał rękami włosy.
- A ty? – zapytał blondyn.
Karooki westchnął.
- Idę po nią. – wskazał na ekran
i opuścił pomieszczenie.
- Sakura? – szepnął, gdy podszedł
do nieprzytomnej kobiety. – Sakura…
- Zostaw mnie. – była przerażona,
ale zbyt słaba by zaprotestować, gdy wziął ją na ręce.
- Już dobrze. – mruknął. –
Zabieram cię stąd.
- Znowu chcesz mnie przesłuchać?
– jej strach w pewien sposób sprawiał mu wewnętrzny ból. Wiedział, że po części
to jego wina, ale musiał być ostry. Nauczyła go tego jego praca i lata
doświadczeń.
- Nie. Zabieram cię do domu. –
szepnął. Kobieta wtuliła się w niego ufnie, co wprawiło go w osłupienie.
Postanowił jednak pomyśleć nad tym później, gdy zielonooka dojdzie do siebie. Niekontrolowanie
pocałował ją w czoło i mocniej wtulił jej drobne ciało w swoje ramiona.
- I co z nią? – zapytał Uchiha,
gdy Hyūga wyszła z tymczasowego pokoju Sakury.
- Tak, jak sądziłam.
Przedawkowali na niej hydroksyzynę. Na szczęście nic poważnego się nie stało.
Jest po prostu wycieńczona. – odpowiedziała. Wróciła spokojna, cicha i
zrównoważona Hinata. – A jak sprawa? – Sasuke przeczesał włosy.
- Nie mamy wątpliwości, że to
sprawka Królowej Kier. Jesteśmy też pewni co do tego, że Sakura jest niewinna.
Jedyne, co nad nią wisi, to brak alibi. – spojrzał pytająco na Hinatę.
- Mówiłam wam, porozmawiajcie z
Danzo. – rzuciła wymijająco. – Przebrałam ją i trochę przemyłam jej twarz. Jak
się obudzi to postaraj się, żeby coś zjadła. Najlepiej zupę. Może być ramen. –
dodała. Uśmiechnęła się delikatnie i pożegnała się z mężczyzną. Gdy tylko
zamknął za nią drzwi wszedł do pokoju Haruno. Była taka drobna i krucha leżąc w
jego wielkim łóżku. Poruszyła się niespokojnie, a po chwili usiadła gwałtownie
na materacu. Jej oczy wypełniły się łzami, aby po chwili swobodnie popłynąć po
jej policzkach. Uchiha szybko znalazł się przy niej. Złapał ją za ramiona i
przytulił do siebie. Kołysali się, a ciszę przerywał jedynie szloch
zielonookiej.
- W porządku. Już wszystko
dobrze. – szeptał uspokajająco w jej włosy.
- Dziękuję. – wymamrotała z nosem
przy jego torsie. Czuła jego wibrujący głos rozchodzący się po jego klatce
piersiowej.
- Za co? – zapytał.
- Że wyciągnąłeś mnie z tego
piekła. – oparła i wtuliła się w niego mocniej. Wspomnienia wróciły do niego
jak bumerang. Umierająca Aya, jego bezsilność i jej spokój w dogasającym
spojrzeniu. Kiedy Sakura zasnęła przykrył ją kocem i usiadł na podłodze.
Wysunął spod łóżka drewnianą skrzynkę i z wahaniem podniósł wieko. Wyjął z niej
dwa aksamitne pudełeczka. W jednym znajdował się pierścionek zaręczynowy Ayi, a
w drugim ich obrączki. Poczuł w miejscu swojego serca wielką, zionącą dziurę, a
pod powiekami zapiekły go nigdy nie wypłakane łzy. Wziął głęboki wdech i
schował pudełko ze wspomnieniami. Rzucił okiem na spokojne oblicze Haruno. Nie
potrafił zdefiniować swoich uczuć względem tej kobiety. Znali się bardzo
krótko, ale każda cząstka jego ciała lgnęła do niej. Gdy spoglądał na jej usta,
jego wargi automatycznie rozchylały się, a język wysychał na wiór. Dawno
niekojone pożądanie budziło się na widok jej ciała i pożerało go od wewnątrz. Strząsnął
z siebie niechciane myśli i dla bezpieczeństwa ich obojga wyszedł z sypialni.
- Nie ma wątpliwości, że to ona.
– siedzieli z Naruto w jego salonie i przeglądali akta z nowego zabójstwa.
- Akemi Yamasaki, lat trzydzieści
osiem, samotna matka, wdowa. Pracowała w kwiaciarni przy parku Yochigo. –
Naruto skinął głową.
- Znaleźliśmy kartę z talii,
królową koloru kier, błękitną różę i, podobnie jak poprzednia ofiara, miała
zastygłą w rozluźnieniu twarz i idealnie zaszyte rany. – Uchiha pokręcił głową.
- To zaczyna wymykać się spod
kontroli.
- Jak Sakura? – zapytał blondyn.
Karooki kątem oka spojrzał na uchylone drzwi prowadzące do jego sypialni.
- Budzi się co jakiś czas z
krzykiem. Hydroksyzyna przestała działać. – mruknął w odpowiedzi.
- Byliśmy u burmistrza. – rzucił
niebieskooki, nagle przypominając sobie coś ważnego. – Unikał odpowiedzi na
pytanie o Sakurę, ale złamał się. – Sasuke spojrzał na niego uważnie.
- I co?
- Okazuje się, że odwiedzała jego
chorą matkę. Nie chciał, by ktokolwiek się o niej dowiedział. Wynajmował
mieszkanie przez pośrednictwo kilku osób, dlatego tak ciężko było ustalić
właściciela. – Uchiha poczuł ulgę. Teraz Sakurze nie groziło nic ze strony
prawnej. Była wolna.
- Okej, lecę, bo Hinata zje mnie
żywcem. – mruknął, a na jego twarzy zagościł uśmiech. – Pozdrów Sakurę, jak
tylko dojdzie do siebie. – skinął przyjacielowi na pożegnanie. Po jego wyjściu
zjadł kolację, wziął prysznic i położył się na kanapie w salonie. Jego myśli
wciąż krążyły wokół osoby zielonookiej. Zasnął około pierwszej w nocy.
Obudziła
się w nieznanym sobie miejscu. Czuła się otępiała, ale nie wyzuta z wszelkich
uczuć. Cieszyła się, że wydostali ją z tego ośrodka. Potrząsnęła głową na
wspomnienie traktowania w izolatce i udała się w poszukiwaniu łazienki. Kiedy w
końcu z niej wyszła skierowała się do kuchni, gdzie postanowiła zrobić
śniadanie. Wciąż nie wiedząc, gdzie się znajduje podeszła do lodówki i
otworzyła drzwi. Kątem oka zarejestrowała leżące na blacie kluczyki i dokumenty. Odstawiła pudełko z jajkami obok
zlewu i sięgnęła po legitymację.
- Sasuke Uchiha. – uśmiechnęła
się delikatnie. – A więc śniadanie dla dwojga. – szepnęła pod nosem i zabrała
się za przygotowywania.
Obudził
go zapach świeżo parzonej kawy. Otworzył leniwie oczy i rozejrzał się zaspanym
wzrokiem po pokoju. Przetarł dłonią czoło i wszedł do kuchni, gdzie zastał
smażącą jajecznicę Sakurę.
- Dzień dobry. – rzucił.
Przestraszona kobieta podskoczyła i odwróciła się za siebie. Na jego widok
przez jej twarz przebiegł wyraz ulgi.
- Witam. – odparła. – Zdążysz
wziąć prysznic, zanim podam śniadanie. – dodała i wróciła do przygotowywania
posiłku. Uchiha chętnie skorzystał z jej propozycji i poszedł do łazienki.
Po piętnastu minutach wyszedł z
pomieszczenia i momentalnie poczuł zapach jajecznicy i smażonego boczku. Od
śmierci Ayi na jego śniadanie składał się kubek kawy kupionej w drodze do
pracy, także wizja pełnowartościowego posiłku z samego rana wprawiła go w
weselszy nastrój.
- Lubisz grzanki? – zapytała.
- Nie mam tostera. – odparł, a
kobieta zaśmiała się cicho. Oczarowany dźwiękiem jej śmiechu zamarł na chwilę.
- Nie pytałam czy masz toster,
tylko czy lubisz grzanki. – skinął głową. Po chwili na stole pojawiły się dwa
talerze z jajecznicą, plasterkami chrupkiego boczku i grzankami. Sasuke w tym
czasie nalał kawy do kubków i razem z cukiernicą położył przy naczyniach z
jedzeniem.
- Smacznego. – rzuciła i zabrała
się za swój posiłek. Mężczyzna skinął głową i również wziął się za spożywanie.
Milcząca atmosfera nie była ciężka, ale trochę niezręczna. Zwłaszcza dla
Sasuke. Uchiha nie pamiętał, kiedy ostatni raz jadł śniadanie z jakąkolwiek
kobietą. Oczywiście poza swoją siostrą. – Pozmywam. – nawet nie zauważył, jak
opróżnił swój talerz. Wstał od stołu i włożył naczynia do zlewu.
- Mogę zrobić to później. –
mruknął.
- Obydwoje wiemy, że nie
pozmywasz. – uśmiechnęła się delikatnie i złapała za gąbkę.
- Jak się czujesz? – czuł się w
obowiązku zapytać. Nie widział twarzy zielonookiej, ale zaobserwował jak
opadają jej lekko ramiona i garbi się.
- W porządku. – odparła odległym
głosem.
- Cześć! – usłyszeli radosny
okrzyk Naruto wbiegającego do kuchni. – Co tak pachnie?
- Cześć, młotku. – Sasuke
przewrócił oczami na wzmiankę przyjaciela o jedzeniu.
- Śniadanie. Chcesz? Zostało
akurat na tyle. – na ustach kobiety zawitał promienny uśmiech, który nie sięgał
jedynie oczu.
- Jeszcze się pytasz! – rzucił
entuzjastycznie Uzumaki i usiadł przy stole. – Och, byłbym zapomniał. Hinata
wpadnie do ciebie koło południa. – Sakura skinęła głową i podała Naruto jeszcze
ciepłe śniadanie. Pałaszował wciąż się uśmiechając, co poprawiło jej nieco
nadszarpnięty nastrój.
- My idziemy. Proszę, nie ruszaj
się z domu. Mój numer komórki i do biura znajduje się koło telefonu w holu. –
powiedział na odchodnym Sasuke. – Porozmawiamy, jak wrócę. – posłał jej coś na
kształt uśmiechu i wyszedł. Sakura zjechała po drzwiach i rozpłakała się w
głos.
- Stary. Śniadanie? Spałeś z nią?
– zapytał wprost Naruto, a Uchiha zakrztusił się pitą w biurze kawą.
- Uspokój się, matole.
Oczywiście, że z nią nie spałem. – warknął.
- Nie możesz wciąż żyć Ayą. –
powiedział Uzumaki. – Kochałeś ją, to zrozumiałe, ale jej już nie ma. Masz
trzydzieści pięć lat, a od trzech jesteś wdowcem. Czas, żebyś odpuścił. – era
wściekania się na Naruto za jego powroty do tego tematu minęła. Spojrzał na
partnera beznamiętnie.
- Żadna jej nie zastąpi. – odparł
i odchylił się na krześle.
- Żadna nie chce ci jej zastąpić,
ale jesteś przystojny, jeszcze młody i samotny. Zastanów się nad tym. – rzucił
i odebrał telefon. Po chwili odłożył słuchawkę.
- Dzwoniła Hinata. – powiedział
zamyślony.
- Co u Sakury? – zapytał Sasuke.
Naruto podniósł na niego wzrok.
- Nie wiem, bo nie otworzyła jej
drzwi. – Uchiha zamarł. Po chwili zerwał się z krzesła i wybiegł z biura. Zaraz
za nim podążał Uzumaki.
- Nie otwiera? – zapytał Sasuke,
gdy znaleźli się pod jego mieszkaniem. Hyūga pokręciła jedynie głową. Karooki
wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi. – Sakura? – zawołał przekraczając
próg. Czarne scenariusze, które kłębiły się w jego głowie zaczynały mieć nad
nim kontrolę.
- Sakura! – zaczęli nawoływać
Naruto i Hinata. Gdy skończyli przeszukiwać każde pomieszczenie w jego
mieszkaniu stanęli w salonie i spojrzeli po sobie.
- Zniknęła.
notka po prostu cudowna!!!! nie mogę się doczekać następnej :P przyznam szczerze że byłam strasznie zła jak czytałam o tym jak ją traktowali ale na szczęście już po wszystkim (mam nadzieję) :D czekam na next!!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁoł... nie widziałam tego opowiadania. Jak to się stało?
OdpowiedzUsuńNo, nie ważne. Jak zawsze jestem pod wrażeniem. Jednakże poświęciłabym więcej uwagi opisom. Obrazy jakoś mi się wymykały.
Dialogi okej. Postaci na 6. Strasznie intryguje postać Sakury i Sasuke. Sądzę, że z powodzeniem mogłabyś napisać dłuższe opowiadanie, a nie krótką jednopartówkę. Strasznie pędzisz przez to z fabułą i relacjami bohaterów i niewątpliwie na tym tracisz.
No, czekam. Nie wiem, czy dotrwam. Kurcze, umiesz mnie zaintrygować.
Pozdrawiam. Cieszę się, ze wciąż piszesz. Trzymam za ciebie kciuki.
Dziękuję. Liczyłam na Twój komentarz. Nawet nie zauważyłam, kiedy Twoje zdanie tak wpłynęło na moje pisanie. Za każdym razem wyobrażam sobie, że kiwasz z uznaniem głową, albo kręcisz nią wyrażając swoją dezaprobatę i zaczynam śmiać się jak głupia do sera. :) Możliwe, że pojawi się opowiadanie z Drużyną Siódmą w roli glin i detektywów, ale sama nie wiem jak to rozwinę. Czekam z niecierpliwością na Twój rozdział i liczę, że sama znów coś opublikuję :)
Usuńkiedy kolejna notka???
OdpowiedzUsuńUm, powiem, że jest w trakcie pisania i jak nie staną na mojej drodze żadne przeszkody to dzisiaj w nocy lub najpóźniej jutro po południu powinna pojawić się już ostatnia część Królowej Kier :) I zdradzę, że mam już kolejne partówki w przygotowaniu, ale Ciiiiii :*
Usuń